No, ale już jestem i mam nadzieję, że to co mam Was zadowoli c:
OFICJALNY OPIEPRZ DLA KIRCI. Kochana, czuj się oficjalnie opieprzona za dwa tygonie opierdzialna się XD <3
Było pytanie kiedy następny odcinek. Hm... wiecie sama zauważyłam moje lenistwo i mam wrażenie, że dodaję coś mniej więcej raz na mieciąc .-. Postaram się ogarnąć i napisać coś więcej a w między czasie pojawi się nowy Feldanowy rozdział.
Dobra dobra. Nie przedłużam i zapraszam na szósteczkę <3
~Till
Rodział 6
- A co w tym takiego, że muszę to zobaczyć?
- Oj cierpliwości Lambert – machnął ręką lekceważąco.
- Czemu cały czas mówisz
mi ‘Lambert’. Jestem Adam. Ratliff.
- Dobrze Adam. – powiedział pobłażliwie i teatralnie
wywrócił oczami - Masz gdzieś laptop?
- Tam – wskazałem na łóżko.
Tommy rozsiadł się
wygodnie poprawiając poduszkę pod plecami. Położył sobie laptopa na
kolanach i wyciągnął pendriva z kieszeni skórzanej kurtki. – No chodź tu. Nie
gryzę. – spojrzał na mnie a ja dopiero się zorientowałem, że stoję jak kołek i
gapie się na niego.
Podszedłem i usiadłem na łóżku obok blondyna.
- No to, trwa to jakieś 20
sekund ale jest dziwne.
Kliknął ‘play’ , a na ekranie pokazała się sala wykładana
materacami. Na środku stała równoważnia.
- Tutaj; Lizbeth. – pokazał palcem na młodą dziewczynę.
Rzeczywiście stała tam z włosami związanymi w koka. Czarny strój opinał jej
zgrabne ciało. Podbiegła do równoważni i zwinnym ruchem wskoczyła na nią robiąc
piuret w powietrzu. Gdy Lizbeth rozkłada ręce na boki by złapać równowagę i
dumnie podnosi głowę filmik się kończy.
- Wow… nie wiedziałem, że była gimnastyczką. – nie powiem
zatkało mnie trochę.
- Ja też nie. Nigdy nic nie mówiła.
- No Okey. Ale co nam to nagranie daje, żeby odnaleźć twoją
ciotkę.
- To nagranie jest, jedynym, które widzę z nią w roli
głównej . Do tego nie ma nawet zdjęć jako gimnastyczka. A ta osoba tutaj –
wskazał palcem na ekran – wyraźnie ją dopinguję.
Tak, młoda postać, na
oko kobieta miała zaciśnięte pięści a jej twarz wrażała skupienie. Jakby
stresowała się bardziej od Lizbeth. Za to gdy ciocia Tommy’ego znalazła się już
na równoważni postać podskoczyła do góry
wyrazie zadowolona. Musiała coś wykrzykiwać lub mówić, ale w nagraniu
foni nie było. – Więc myślałem, że może znasz ją, jego … tego kogoś na tym
nagraniu? Bo może ten ktoś wie co się stało z moja ciocią.
- Hm… nie wiem wydaję się znajoma, ale nie powiem ci kto to.
– zamilkłem na chwilę zastanawiając się skąd znam tą osobę. Nagle mnie olśniło
– Złaź.
- C-co ? - zapytał.
- No zejdź z łóżka, coś ci pokażę, tylko rusz tyłek.
Posłusznie zszedł z materaca a ja zacząłem szukać paczki z
listami. – Znalazłem to pare dni temu, są od twojej cioci do mojej. –
powiedziałem pokazując mu kilka listów.
- Co? Pokaż mi to. – powiedział i wyrwał mi paczkę.
- Ja nie wiedziałem nawet, ze one się znały .
Patrzyłem na niego jak dokładnie śledzi tekst wzrokiem. Nie
przeczytał nawet połowy i podał mi kartkę.
- Nie wierze, teraz nie wiem czy cokolwiek co mówiła było
prawdą. Mówiła, że nie zna nikogo z tej rodziny.
Wziąłem do niego list. Okazał to się być ten sam, który
zacząłem niedawno czytać. Zacząłem od końca.
‘ Kochanie, jak tylko wrócę to wszystko Ci opowiem.
Dziękuję, że mnie wspierasz. Jesteś najlepsza.
Pozdrawiam
i ściskam,
Twoja Lizbeth ‘
- Czytałeś to do końca ? – zaprzeczył – To patrz.
Siedziałem na łóżku. Klęknął za moimi plecami i praktycznie
oparł brodę o moje ramie. Czułem zapach jego perfum, słyszałem tempo oddechu.
‘ Spokój Lambert’
Rozluźniłem moje napięte mięśnie głęboko wzdychając.
- One musiały się
przyjaźnić, bądź bardzo dobrze znać – usłyszałem jego głos tuż przy moim uchu.
- T-tak. Yh… ja już nie myślę. Zostawimy resztę listów na
następne spotkanie ? - zaproponowałem,
ale nagle przypomniały mi się uwagi cioci. Trzeba to będzie odkręcić, dobrze,
że nie wie, że jest teraz u mnie... Chrzanić to.
- Jasne. Dobra to ja dziękuję za kawę i będę leciał, nie ?
- No tak spoko … Co ? Nie ! Czekaj – zwołałem jak już
otwierał drzwi – może zostaniesz?
- Ale … jesteś pewny, jest już północ?
- No przecież nie puszczę cię w ten ciemny las o północy.
Jesteś za mały – stwierdziłem uszczypliwie stając przed nim.
- Cooo ? Uważaj, bo się zdenerwuję. – zagroził i wymierzył
palcem w mój tors – To hm… może powiesz mi coś o sobie? – powiedział i znowu
usiadł na łóżku.
- A co chcesz wiedzieć ? – spytałem siadając obok blondyna.
- A no może … życie miłosne pan posiada. Panie Lambert ? –
puścił mi „oczko” i poprawił rękaw
bluzy.
- Eh… no wiesz… ostatnio przyzwyczajam się do bycia singlem.
- Oh. Sorki nie chcia…
- Nie, spoko , jest Okey – zapewniłem a on zachęcony tą
odpowiedzią pytał dalej
- A kto to był ? Ta wybranka którą rzuciłeś albo ona ciebie.
I co ja mam mu teraz powiedzieć? Znamy się jakieś dwa dni,
nie chcę go odstraszyć. Trudno, raz kozie śmierć. – To był on – powiedziałem
szybko i cicho.
- On ?
- No tak. Brad.
- Jesteś gejem ? – zdziwienie malowało się na jego twarzy.
- Tak. Jeśli czujesz teraz odrazę jak połowa społeczeństwa
możesz wyjść. – powiedziałem smutno.
- Co ? Nie. Nic z tych rzeczy. Lubię cię a to nie robi mi
różnicy .
- Dziękuję… przyjąłeś to nadzwyczaj dobrze – A jak twoje
życie miłosne?
- Mam dziewczynę. Tylko daleko mieszka, więc rzadko się
widujemy.
- Jaka jest ?
- Jaki był? – odbił piłeczkę.
- Ty pierwszy. – powiedziałem i zamieniłem się w słuch.
- Um, ma na imię Emma. Mieszka w NY. Jest ekspedientką w
sklepie. Poznaliśmy się jak kupowałem lakier do paznokci – zaśmiał się i
spojrzał na swoje ręce. – Teraz ty .
- Brad , inaczej mówią na niego Cheeks. Mieszka w LA.
Poznaliśmy się na przedstawieniu w teatrze. Ja grałem główną rolę a on przyszedł
na widownię. Zwrócił moją uwagę i spotkaliśmy się na takim afterparty po
premierze.
- Występujesz w teatrze ?
- Yhym, w musicalach.
- Dobry jesteś ? –zapytał się zaciekawiony
- Tak mi się wydaje – powiedziałem skromnie – a ty czym się
zajmujesz ? Bo wyglądasz mi na niedoszłego muzyka.
- No i to prawda.
Gram na gitarze ale nie mam zespołu. – w jego głosie słychać było nutę
smutku.
- Zagrasz mi coś kiedyś?
- Okey, ale ty zaśpiewasz. – powiedział zadowolony.
I tak rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym do… o cholera, 3
w nocy.
- Ej, może pójdziemy spać? Bo wyglądasz jak zombie. –
zaproponowałem.
- Ok. – powiedział sennie, zdjął bluzę i położył się po
lewej stronie łóżka.
Sam zdjąłem szlafrok i wślizgnąłem się na moją połowę łóżka.
Było cicho, słyszałem wiatr wiejący za
oknem. Minęło może 30 minut aż usłyszałem :
- Adam ? – cicho powiedział Tommy
- Hmm?
- Śpisz ?
- Nie.
- To zamknij okno… proszę.
- Ale ty jesteś leniwy wiesz ? – powiedziałem, wstałem i
zamknąłem okno. - Proszę.
- Dzięki – wymamrotał zwijając się w kłębek i wtulając w
poduszkę. – dziękuję, że mogę tu nocować. Tu jest chociaż ciepło. W tej starej
wili jest zimno jak cholera.
- Nie ma sprawy. A teraz śpij bo o 8 mamy pewnie pobudkę.
- Co? Czemu? – zdziwił się.
- Moja ciocia – wyjaśniłem i głośno ziewnąłem.
- A wiesz, że ona mnie chyba nie lubi.
- Będzie musiała przeżyć, nie wiem czemu ona cię nie lubi,
fajny jesteś – czekałem na odpowiedź – Tommy? – spojrzałem w stronę blondyna.
Spał. Jezu jak on słodko wygląda. Przytuliłem się do poduszki i odpłynąłem.
***
- Ale co to miało być ?!
- Nic. – wzruszyła ramionami i odwróciła się w stronę blatu
kuchennego.
- Nic !? Ty to nazywasz niczym ?! Wypierdzieliłaś go za
drzwi jak jakiegoś bandytę. Mało brakowało policje byś wezwała – wrzeszczałem
na moją ciotkę, która przed chwilą w bardzo kulturalny sposób pozbyła się
Tommy’ego z domu. – Co on ci zrobił ?
- Nie lubię go i tyle.
- To masz problem, bo ja go lubię i nie urwę z nim kontaktu.
- Urwiesz. – zagroziła.
- Nie będziesz mi wybierać znajomych, rozumiesz?
- Nie wybieram, ale z nim nie będziesz się spotykał. –
powiedziała stanowczo.
- Będę – odpowiedziałem pognałem do swojego pokoju, słysząc za sobą jeszcze jakieś krzyki, ale
zamilkły jak zamknąłem drzwi.
Co ta baba sobie wyobraża. Że zerw e kontakt z kimś kto jej
wydaje się dziwny , a zna go gorzej niż ja ? Śmieszne. Musze ochłonąć. Dobrym
starym, na odstersowanie sposobem, zabrałem się za sprzątanie.
Posprzątałem w szafie i już miałem zabierać się za pościel
gdy zobaczyłem rękaw bluzy wystający z pod łóżka. Tommy – pomyślałem. Sięgnąłem
po ubranie i wyciągnąłem z pod kanapy. Biedak, moja ciocia wykurzyła go stąd w
takim tempie, że nawet nie zdążył wziąć bluzy. Wstyd mi za nią. Musze go
przeprosić i oddać bluzę.
Już ją składałem gdy poczułem delikatną woń perfum
Tommy’ego. Przysunąłem bluzę bliżej twarzy. Yhym… To co teraz robie jest
dziwne, ale gdy tylko ten zapach uderzył mocneij w moje nozdrza poczułem
dreszcz biegnący przez cały kręgosłup.
Nie, nie, nie. Wydaje
mi się, że polubiłem go za bardzo niż mogę. Trzeba zająć się czymś innym,
koniecznie.
***
Po obejrzeniu jakiegoś kijowego horroru z Neilem i Tiffany,
przyszedł czas na obiad. Jak to po
każdej kłótni ciocią, nie odzywaliśmy
się do siebie. Mi to pasował. I tak chcę
jej zrobic na złość i pójść do Tommy’ego. Musze przecież mu oddać bluzę.
***
Jest 18. I co ja mam robić. Chyba wybiorę się do Tommy’ego.
Jak powiedziałem tak zrobiłem. Po 20 minutach stałem już pod
willą. Cicho wszedłem do środka. Było tu strasznie cicho. Nigdy bym nie
pomyślał, że ktoś tu mieszka, jeżeli nie wiedziałbym gdzie szukać. Dlatego
ruszyłem schodami na górę i do końca korytarza. Znalazłem się przed brązowymi
drzwiami. Zapukałem i czekałem na jakieś zaproszenie, ale nie usłyszałem nic
oprócz brzdęku gitary.
- Wchodzę – ostrzegłem i otworzyłem drzwi. Zastałem blondyna
siedzącego na podłodze z gitarą na kolanach. – Tommy ?
- Co ? – spytał chłodno.
- Ym. Coś się stało? Przyszedłem ci oddać …
- Ty się, kurwa, jeszcze pytasz czy coś się stało !? –
wykrzyknął i stanął na równe nogi tuż
przede mną. – Wiedziałem, że taki będziesz. Już nikomu nie można ufać.
- C-co ? – trochę mnie zatkało – Ej oświeć mnie, bo nie mam
pojęcia o co ci chodzi.
- Nie wiesz… a to ciekawe,
że nie poznałeś własnej ciotki !
- Że co ? Gdzie ?
- No na tym pieprzonym filmiku. To była twoja ciocia Adasiu.
I co zdziwiony ? Nie sądzę.
- Ale… - nie dał mi skończyć.
- Wiedziałem, że mi nie pomożesz, bo rodzina
ważniejsza. Już ci ufałem.
- Co , nie, stop. – teraz to i ja już byłem zdenerwowany –
Coś ty powiedział ? Że mi nie ufasz? Nigdy bym nie zawiódł twojego pieprzonego
zaufania bo przez te 3 dni zajebiście cię polubiłem i myślałem, że może
będziemy przyjaciółmi. Więc nie zrobiłbym nic, kurwa, nic żeby zniszczyć taką
szanse. I pomógłbym ci z odnalezieniem cioci, nawet gdybym musiał jechać na
drugi koniec tego kraju.
- Ta… właśnie widać. To czemu mi nie powiedziałeś, że to
była twoja ciocia ?- powiedział ale już mniej pewnie… wiedziałem, że wygrywam.
- Bo jej nie poznałem ? Dla mnie zawsze była starsza panią
pod 40 albo i 50. Jak byłem małym chłopcem nie myślałem, że ona była dzieckiem
czy nastolatką. Myślałem, że się już taka starsza urodziła – zaśmiałem się i
zauważyłem chwilowy uśmiech na twarzy blondyna, który miał spuszczoną głowę,
kontynuowałem – nigdy nie wiedziałem jej zdjęć z młodości. I to nie moja wina,
że nie poznałem jej o prawie wpół do pierwszej w nocy. Jeszcze jakieś zarzuty
masz do mnie ? – zapytałem i czekałem na odpowiedź, ale nic nie powiedział - Tak myślałem. Tommy …
- A-adam … - przerwał mi i wskazał palcem na szybę – spójrz.
Cofnąłem się kilka kroków i stanąłem obok Tommy’ego. Razem obserwowaliśmy
litery pojawiające się na zaszronionej szybie.