Oto pierwszy post na tym blogu. Zaczynam pisać Adommy . Będzie trochę mało realistyczne ;) Proszę wszystkich którzy to przeczytają o komentarz , nieważne czy pozytywny czy negatywny. Chciałabym się dowiedzieć czy wam się podobało, czy nie. Jakieś uwagi, co mam poprawić. Z góry dziękuję, to mój debiut więc nie spodziewajcę się dużo. (przepraszam za błędy)
No to zapraszam !
~Till
Rozdział 1
6 rano, świąteczny
poranek... Nie mogę spać. Stoję z kubkiem kawy przy dużym oknie i patrzę jak
wielkie płatki śniegu obsypują taras domu ciotki Elen. Nie lubię świat, nigdy
nie przepadałem za jazda do tego upiornego domu gdzie zbierała się cala
rodzina. Nawet jako mały chłopiec kiedy bawiłem się z kuzynkami na dworze. Wole
zaszyć się w moim domu w LA i nie wychodzić z pod koca, dopóki to białe gówno
na dworze nie zniknie z po wierzchni ziemi.
Stoję tak od dobrej
godziny. Kawę mam już zimna, no ale i taka nie pogardzę. Kawa to kawa. Biorę
kolejny łyk i nagle widzę, tuż za oknem w gęstym lesie zarys postaci.
Przecieram oczy, bo myślę ze mój nie wypoczęty mozg płata mi figle. Ale
niestety nie; cień nawet się nie poruszył , jest tam gdzie był dokładnie przed
chwila.
Niech mi ktoś powie: Co,
do diabla, robi ten ktoś ( czy coś ) na dworze o 6 nad ranem, przy minus 20
stopniach !? A mówią ze to ja jestem nienormalny. Phi.
Spojrzałem jeszcze raz w
to miejsce, ale tam już nic nie ma. No przecież nie mogło wyparować !
Rozglądam się po całej
długości lasu, ale nic tam nie widzę. A z resztą nieważne, przewidziało mi się,
zmęczony jestem.
Dopiłem kawę i wróciłem
do pokoju, po drodze zostawiając puste naczynie na kuchennym blacie.
***
Pukanie mnie obudziło.
Niechętnie wstaje z lóżka, by uchylić drzwi. Patrzę kto zakłóca mi mój święty
spokój.
- Adam ! - ciocia - Co ty
tak długo spisz ? Śniadanie, wszyscy już czekają.
- Ehh... już. A która
godzina, ciociu ?
- No już w pól do
dziewiątej. Czekamy na dole.
Zaraz wybuchnę jak
rozkapryszona gwiazdka.
...
8:30 RANO to nie jest
późno, i wcale długo nie spałem bo aż cale 2 godziny, ale ta baba musiał mnie
obudzić.
Opieram się o ścianę i
wzdycham głęboko. Miło zacząłem dzień.
Ale i tak dobrze bo to
była chyba moja najlepiej przespana noc od dwóch dni. Co się ze mną ostatnio
dzieje ?
- No, Adam, rusz dupę.
Ponagliłem sam siebie
gdyż przypomniałam sobie o istnieniu mojego brata, który pewnie pochłonie
wszystkie naleśniki.
Idę do walizki i wyciągam
czarne rurki i szara koszulkę. Wlekę się do łazienki jak jakieś zombie, ale to
co widzą w lustrze natychmiast zmusza mnie do pobudki.
Wyglądam gorzej niż
zombie.
Wory pod oczami, włosy
przypominające gniazdo; nie licząc rozmazanego makijażu.
Zmywam czarne ślady i
ochlapuje twarz woda. Doba zabieram się za to coś na głowie.
Jeszcze tu.. trochę
lakieru, i ... Jest. Wygląda całkiem dobrze. Trochę pudru i eyeliner’a. Hmmm
... wyglądam ślicznie jak na człowieka po nieprzespanej nocy. Ok, mogę iść na
śniadanie.
Schodzę na dół i zajmuje
moje stałe miejsce pomiędzy kuzynką Cler i tym zwierzęciem – Neil’em, który
chyba juz pochłonął 6 naleśników.
- Adaś, co byś zjadł – słyszę
głos ciotki.
- Em. Naleśniki - odpowiadam
patrzą na Neil’a który jak na moją komendę chwyta w garść ostatniego naleśnika
na tym stole. Niech go szlag !
- Neil ! Nooo. – wołam
załamany waląc go w ramię.
- Czego ? - odpowiada z
pełną gębą, uwalony słodkim sosem.
- Nie martw się kochanie.
Zrobię jeszcze naleśników, sama zjem bo Neil też mi nic nie zostawił.
Kochana ciocia.
**
Po śniadaniu i dwóch kawach
jestem w stanie jakoś normalnie funkcjonować. Polazłem na górę i walnąłem się
na łóżko.
"Co się z tobą
dzieję Adamie ?”
Ouu , świetnie mój
wewnętrzny głosik się odezwał.
Albo tak mają wszyscy;
albo naprawdę jestem tak samotny że, gadam sam do siebie.
Czy ja na serio
widziałem tam tym lesie... ? Jeśli to
moja wyobraźnia to serio musza mnie wysłać do pokoju bez klamek.
"No właśnie, widziałeś
to coś, czy nie ?"
- Tak ! Mówię ze widziałem.
- wydarłem się i ukryłem twarz w poduszce. Doba dość , bo ze mną serio jest
coraz gorzej, gadam sam ze sobą. Musze sobie kogoś znaleźć.
Owinąłem się kocem i
zasnąłem.
*
- Adam ! Adam nooo !
Kto śmie mnie budzić.
- Otwórz.
Neil.
- Czego ?
- Idziemy wszyscy lepić
bałwana. - odpowiedział przez drzwi, kładąc nacisk na słowo ' wszyscy'
Czyli się nie wymigam. No
ale ja teraz nie wyjdę z mojego ciepłego łóżeczka, nie ma takiej opcji.
- Wyłaź, bo inaczej
przyjdzie wujek Oskar, a wiesz co wtedy będzie.
Cholera, wiedziałem. Za
dobrze wiedziałem.
Jęknąłem żałośnie.
Pamiętam jak rok temu nie
chciałem wychodzić żeby lepić bałwana ( taką tradycje sobie ustalili ) i wujek
przyszedł do pokoju, przerzucił mnie sobie przez plecy i wyniósł z domu. Na
koniec wylądowałem w zaspie, tylko w koszulce i w bokserkach, bo oczywiście
wcześniej spałem.
Nie miałem ochoty
powtarzać tego i w tym roku, dlatego szybko wstałem, zgarnąłem ciepły sweter i
otworzyłem drzwi przed którymi nadal stał mój brat.
- Idziemy ? - spytałem na
co on wybuchł śmiechem. Spojrzałem się tylko krzywo i zacząłem zakładać sweter.
Fajnie, utknąłem w połowie z rękoma w górze. I mój brat to wykorzystał, wiedząc
ze mam straszne gilgotki; złapał mnie za brzuch na co ja zareagowałem krzykiem.
Wygrzebałem się ze swetra i rzuciłem w pogoń z tym deklem. Goniliśmy się po
całym korytarzu dopóki go nie dopadłem i
nie powaliłem na ziemie. Tarzaliśmy się ze śmiechu. Kurcze, ja go jednak
kocham, mój mały braciszek. Zmierzwiłem mu włosy i pomogłem wstać.
Zeszliśmy na dół i zaczęliśmy
się ubierać. W tym kombinezonie wyglądałem jak bałwan, i tak też się czułem.
Wyszliśmy przed dom gdzie
wszyscy już stali i rzucali śnieżkami. Nagle poczułem jak cos wskakuje mi na
plecy a ja z moją gracją i równowagą zaryłem nosem w śnieg. Leżała na mnie moja
kuzynka - Tiffany, uwielbiałem ja, więc nie miałem jej tego za złe ale karę
musiała ponieść. Przekręciłem się tak ze teraz ona leżała pode mną a ja zacząłem
jej sypać śnieg za kołnierz.
- Adam no ! Aaaa... Złaź
ze mnie. – wołała przez śmiech.
- Nie. Jestem dopiero
minutę na dworze a już cały w śniegu, przez ciebie, więc poniesiesz karę. -
odpowiedziałem i nadal obsypywałem ja śniegiem, ale po chwili wstałem i podałem
jej dłoń.
Ulepiliśmy dwa wielkie
bałwany. Jeden był taki trochę niedorozwinięty, bo miał długi dziób, krótkie łapki
i wyglądał jak taki dinozaur. No ale budował go mój brat wiec czego się
spodziewać. Nazwaliśmy go Neilozaur na jego cześć. Drugi był normalny , ale
nikt go nie nadal mu imienia. Smutne.
Gdy wszyscy zachwycali się
naszymi dziełami ja zauważyłem z lesie znowu ta postać.
"Teraz albo nigdy,
Lambert. " podpowiedział mój głosik. No więc ruszyłem. To coś, lub ten
ktoś musi tam być.
Zagłębiałem się dalej w
las, lecz w pewnym momencie straciłem z oczu zjawę. Usłyszałem szelest z moimi
plecami. Wiedziałem ze to nie wytwór mojej wyobraźni, a ja na pewno nie byłem
tu sam.
muszę przyznac, że jestem pozytywnie zaskoczona :) oczywiście nie jest idealnie, ale nikt tak nie pisze od początku ;) (nawet ja, kiedy czytam pierwsze rozdziały mojego tłumaczenia mam ochotę walic głową w ścianę). To nad czym mogłabyś popracowac to oczywiście literówki, bo zdarzyło się ich kilka, a zawsze warto poświęcic te kilka minut na sprawdzenie tekstu :) wiem, że to dopiero pierwszy rozdział i prawie nic nie zdążyło się zdarzyc, ale tak na wszelki wypadek (bo na początku dużo osób popełnia taki błąd) spróbuj -oczywiście to tylko sugestia - przeciągac akcję. W takim sensie, żeby np. już w drugim rozdziale się nie zaczęli całowac. Nie mówię, że ty też popełnisz taki błąd, ale na pewno, na dobre ci wyjdzie zwrócenie na to uwagi :). Aktualnie czytam opowiadanie, w którym bohaterowie dopiero w 19 albo 20 (?) rozdziale się pocałowali, a takie oczekiwanie na ten "moment" ma w sobie na pewno wiele uroku ;) i przede wszystkim: nie poddawaj się, bo baaardzo dużo osób przerywa pisanie bloga już na samym początku, zanim zdążą się jakkolwiek rozwinąc w tym kierunku. A moim zdaniem, jest naprawdę dobrze. :)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o moje tłumaczenie to niestety wątpie by rozdziały pojawiały się bardzo często, bo zbliżają się dla mnie egzaminy gimnazjalne, a mi wyjątkowo zależy na tym, by zdac je dobrze (mam swoje powody:)). Chciałabym miec więcej czasu na rozwijanie się w kierunku angielskiego (także na tłumaczenie), ale teraz skupiam się przede wszystkim na nauce do egzaminów. Jednak mogę obiecac, że od maja zacznę tłumaczyc i dodawac znacznie częściej :)
oczywiście czekam na kolejny rozdział i życzę powodzenia <3 :) i mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że tak się rozpisałam...
Nie wiem czy jestem kompetentna, bo sama dopiero zaczynam ;p Ale zapowiada się bardzo ciekawie i co ważne lekko się czyta. Podoba mi się to poczucie humoru, takie w moim stylu xD Co do samego tekstu, to tak, jak wspomniała Bee literówki. Więcej trudno powiedzieć, bo to dopiero początek i nie chce krakać na wyrost, bo z pewnością masz już jakiś pomysł na rozkręcenie akcji. W każdym razie pisz dalej i duuuużo weny życzę :D
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do "The Versatile Blogger" u siebie http://save-me-once-again.blogspot.com
UsuńTak na dobry początek ;D
Mmmm <3 kocham twoje opowiadania :3 są super :) Zapraszam do siebie <3 http://hearts-skips-a-beat.blogspot.com
OdpowiedzUsuńzapowiada się ciekawie! czy to zombi? wampir? wilkołak? może jakaś wiedźma? ok, nie znam więcej stworów, ale czytam dalej!
OdpowiedzUsuńHejka. Prosiłaś o komentarz, oto on.
OdpowiedzUsuńPomysł jest ciekawy, co do opowiadań typu Adommy zawsze podkreślam, że nie lubię, gdy akcja nie jest choć w połowie tym co działo się na prawdę między Adamem i Tommym. Jak na pierwszy rozdział, jest dobrze. Cieszę się, że podchodzisz do pisana sceptycznie i nie uważasz siebie za wielką pisarkę ( bo i takie się zdarzały ). Jak na dziewiczy rozdział, spodobał mi się i szczerze powiem, że zaintrygował. Dobra, dość paplania o niebieskich migdałach, podążam w otchłań twojego opowiadania ;)