Już na samamym początku sie z terminami nie wyrabiam, cudwonie. No ale obiecuję dodać w najbliższym czasie. Opóźnienie jest spowodawane tym że, po pierwsze trochę nie wyrobiłam z pisaniem :< no ale cóż, a po drugie dziś się dowiedziałam że jeden z moich ulubionych zepołów zakończył swoją karierę w piątek (22.03) mianowicie zepsól My Chemical Romance . Więc na jakiś czas przechodzę w czas żałoby, ale obiecuję dodać trójke jak najszybciej ! Wybaczcie mi to ;______;
~Till
sobota, 23 marca 2013
sobota, 16 marca 2013
Rozdział 2
Witajcie po tak krótkiej przerwie ! Dziękuje Bee i Lili za komentarze z radami .
Bee : Akcja będzie przeciągnięta i też miłość nie będzie jedynym wątkiem :) A poza tym trochę się pozmieniało w moich planach po interwencji mojej przyjaciółki - Moritz.
Lila : Jak dla mnie jesteś kompetentna żeby skomentować ;D i dziękuję jeszcze raz za nominacje ^^
Znowu proszę o to samo. Komentujcie i krytykujcie !
~Till
Cześć. Jestem Moritz i będę też prowadziła tego bloga, iż wprowadziłam w planach ~Till kilka drastycznych zmian ;) Piszemy też razem, w sumie na początku jej tylko pomagałam ale ~Till stwierdziła że też powinnam się po udzielać, więc jestem ! Koniec .
Moritz
Zapraszamy na odcinek drugi naszych wypocin !
Rozdział 2
Stałem w środku lasu i gapiłem się w drzewa, jakbym czekał na cud. Nagle usłyszałem szelest nad głową.
Leniwie podniosłem oczy ku niebu i zobaczyłem czerwoną wstążkę, wirującą w powietrzu. Zacząłem śledzić ją wzrokiem, aż straciłem równowagę i ...
ŁUP !
Kolejny raz dzisiejszego dnia wylądowałem w śniegu. Nie dość, że bolał mnie tyłek, to jeszcze wbiłem sobie coś w dłoń. Podniosłem rękę i zobaczyłem na śniegu srebrną klamrę do w włosów, w kształcie kokardy. Przypatrywałem się dokładnie ozdobie w mojej dłoni. Wyczułem opuszkami palców wygrawerowane litery.
- L.R. ? - zapytałem sam siebie, nie oczekując odpowiedzi.
A co najdziwniejsze: dostałem ją w postaci damskiego chichotu.
Kątem oka zauważyłem zjawę z długimi, popielatymi włosami szybko znikającymi za najbliższym drzewem. Myślałem że, zejdę na zawał . Szybko podniosłem się rozglądając dookoła.
Cholera, muszę wyjść z tego pieprzonego lasu.
Tylko jak ?
Dostrzegłem tą samą, czerwoną wstążkę zaczepioną o gałąź. Szybkim krokiem poszedłem w tym kierunku, ale tasiemkę zabrał wiatr. Nie wiem czemu, ale ruszyłem w tamta stronę. Okazało się, że tędy przyszedłem, bo zostawiłem całkiem sporo śladów.
"Oj Adam, musisz się wyspać. Zwariowałeś. "
Zatrzymałem się przed drzwiami i wsunąłem znalezisko do kieszeni spodni.
- Adasiu ! Gdzie ty byłeś, kochanie? Obiad cię ominął.
To było pierwsze co usłyszałem po otworzeniu drzwi.
- Chodziłem po lesie. Przepraszam ciociu. Zjem teraz.
Skierowałem się do kuchni, na stole stał półmisek z lazanią. Nałożyłem sobie sporą porcję. W końcu facet jestem, nie ?
Pochłonąłem to błyskawicznie, nawet nie wiem kiedy. Okey, jestem najedzony, ale niewyspany.
Ruszyłem w stronę schodów. Ostatecznie wylądowałem w łóżku i szybko zasnąłem.
Obudziłem się w nocy.
Tak, to na pewno noc - ciemno jak w dupie i strasznie cicho. Gapiłem się w sufit. Na szafce nocnej leżała nadal klamra. Ta głupia klamra, przez którą nie mogłem spać. Sięgnąłem po mojego laptopa.
W wyszukiwarkę wpisałem dwie litery "L.R."
Po sprawdzeniu 100 wyników związanych z Los Angeles i toną nieinteresujących rzeczy; poddałem się.
Ludzie, L.R to nie to samo co L.A, to dlaczego mam tu wszystko co związana z Los Angeles ?
Kolejne podejście.
Wystukałem całą nazwę terenu, na którym leżał dom ciotki.
Nic.
Nic.
Nic.
Ni... tu coś jest !
" (...) Tereny te należały do rodu Ratliffów (...) Utracili ziemie po stracie akcji w firmie (...) od 1987 roku tereny nie są zamieszkiwane. "
Wymyśliłem kolejne hasło do sprawdzenia.
" L. Ratliff " pojawiło się na ekranie. Kilka pierwszych propozycji nie dotyczyło niczego co by mnie interesowało. W oczy rzuciły mi się słowa:
" Lizbeth Ratliff córka Williama Ratliffa, szefa firm (...) Zaginęła w 1986 w lasach należących do rodziny. "
Z boku kolumny z tekstem zauważyłem czarno - białe zdjęcie. Przedstawiało dziewczynę przeciętnej urody, o długich włosach spiętych w koka, którego zdobiła duża klamra w kształcie kokardy.
Serce zabiło mi mocniej, a oddech przyśpieszył. Obok mnie leżała klamra należąca do zaginionej Lizbeth.
Przepraszam z literówki - ~Till
Bee : Akcja będzie przeciągnięta i też miłość nie będzie jedynym wątkiem :) A poza tym trochę się pozmieniało w moich planach po interwencji mojej przyjaciółki - Moritz.
Lila : Jak dla mnie jesteś kompetentna żeby skomentować ;D i dziękuję jeszcze raz za nominacje ^^
Znowu proszę o to samo. Komentujcie i krytykujcie !
~Till
Oddaję głos Moritz.
Cześć. Jestem Moritz i będę też prowadziła tego bloga, iż wprowadziłam w planach ~Till kilka drastycznych zmian ;) Piszemy też razem, w sumie na początku jej tylko pomagałam ale ~Till stwierdziła że też powinnam się po udzielać, więc jestem ! Koniec .
Moritz
Zapraszamy na odcinek drugi naszych wypocin !
Rozdział 2
Stałem w środku lasu i gapiłem się w drzewa, jakbym czekał na cud. Nagle usłyszałem szelest nad głową.
Leniwie podniosłem oczy ku niebu i zobaczyłem czerwoną wstążkę, wirującą w powietrzu. Zacząłem śledzić ją wzrokiem, aż straciłem równowagę i ...
ŁUP !
Kolejny raz dzisiejszego dnia wylądowałem w śniegu. Nie dość, że bolał mnie tyłek, to jeszcze wbiłem sobie coś w dłoń. Podniosłem rękę i zobaczyłem na śniegu srebrną klamrę do w włosów, w kształcie kokardy. Przypatrywałem się dokładnie ozdobie w mojej dłoni. Wyczułem opuszkami palców wygrawerowane litery.
- L.R. ? - zapytałem sam siebie, nie oczekując odpowiedzi.
A co najdziwniejsze: dostałem ją w postaci damskiego chichotu.
Kątem oka zauważyłem zjawę z długimi, popielatymi włosami szybko znikającymi za najbliższym drzewem. Myślałem że, zejdę na zawał . Szybko podniosłem się rozglądając dookoła.
Cholera, muszę wyjść z tego pieprzonego lasu.
Tylko jak ?
Dostrzegłem tą samą, czerwoną wstążkę zaczepioną o gałąź. Szybkim krokiem poszedłem w tym kierunku, ale tasiemkę zabrał wiatr. Nie wiem czemu, ale ruszyłem w tamta stronę. Okazało się, że tędy przyszedłem, bo zostawiłem całkiem sporo śladów.
"Oj Adam, musisz się wyspać. Zwariowałeś. "
Zatrzymałem się przed drzwiami i wsunąłem znalezisko do kieszeni spodni.
***
- Adasiu ! Gdzie ty byłeś, kochanie? Obiad cię ominął.
To było pierwsze co usłyszałem po otworzeniu drzwi.
- Chodziłem po lesie. Przepraszam ciociu. Zjem teraz.
Skierowałem się do kuchni, na stole stał półmisek z lazanią. Nałożyłem sobie sporą porcję. W końcu facet jestem, nie ?
Pochłonąłem to błyskawicznie, nawet nie wiem kiedy. Okey, jestem najedzony, ale niewyspany.
Ruszyłem w stronę schodów. Ostatecznie wylądowałem w łóżku i szybko zasnąłem.
**
Obudziłem się w nocy.
Tak, to na pewno noc - ciemno jak w dupie i strasznie cicho. Gapiłem się w sufit. Na szafce nocnej leżała nadal klamra. Ta głupia klamra, przez którą nie mogłem spać. Sięgnąłem po mojego laptopa.
W wyszukiwarkę wpisałem dwie litery "L.R."
Po sprawdzeniu 100 wyników związanych z Los Angeles i toną nieinteresujących rzeczy; poddałem się.
Ludzie, L.R to nie to samo co L.A, to dlaczego mam tu wszystko co związana z Los Angeles ?
Kolejne podejście.
Wystukałem całą nazwę terenu, na którym leżał dom ciotki.
Nic.
Nic.
Nic.
Ni... tu coś jest !
" (...) Tereny te należały do rodu Ratliffów (...) Utracili ziemie po stracie akcji w firmie (...) od 1987 roku tereny nie są zamieszkiwane. "
Wymyśliłem kolejne hasło do sprawdzenia.
" L. Ratliff " pojawiło się na ekranie. Kilka pierwszych propozycji nie dotyczyło niczego co by mnie interesowało. W oczy rzuciły mi się słowa:
" Lizbeth Ratliff córka Williama Ratliffa, szefa firm (...) Zaginęła w 1986 w lasach należących do rodziny. "
Z boku kolumny z tekstem zauważyłem czarno - białe zdjęcie. Przedstawiało dziewczynę przeciętnej urody, o długich włosach spiętych w koka, którego zdobiła duża klamra w kształcie kokardy.
Serce zabiło mi mocniej, a oddech przyśpieszył. Obok mnie leżała klamra należąca do zaginionej Lizbeth.
Przepraszam z literówki - ~Till
piątek, 15 marca 2013
The Versatile Blogger
Haha XD Strasznie się zdiwiłam bo to dopiero jeden rozdział ale dziękuję Lili, która nominowała mnie do "The Versatile Blogger"
Zasady:
-podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu,
-pokazać nagrodę "Versatile Blogger Award" u siebie na blogu,
-ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie,
-nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują,
-poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.
-podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu,
-pokazać nagrodę "Versatile Blogger Award" u siebie na blogu,
-ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie,
-nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują,
-poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.
FAKTY:
1. Mam strasznego lenia, poprostu nic mi się nie chce. ;)
2. Jestem strasznie wrażliwa, łatwo mnie wzruszyć albo zmusić do płaczu .
3.Tak chyba każdy ma no ale : Nie umiem wytrzymać bez przyjaciółki chociaż 4 dni , a jak się spotakmy to nie umiemy rozdzielić XD Głupie .
4. Lubię zawierać przyjaźnie , ale niestety na niektórych źle wychodzę .
5. Nie mam szczęścia w grach karcianych, ale jak to się mówi : "Kto nie ma szczęścia w kartach, ma szczęście w miłości " <3
6. Nie potrafię pisać pamiętników , poprstu je zostawiam , większośc myśli trzymam dla siebie i nie wylewam tego nawet na papier.
7. Strasznie lubie jeść, a szczególnie podczas filmu . Film bez żarcia to nie to samo XD Ale o dziwo nie tyje, waże tylko nie całe 50 kilo o_o
2. Jestem strasznie wrażliwa, łatwo mnie wzruszyć albo zmusić do płaczu .
3.Tak chyba każdy ma no ale : Nie umiem wytrzymać bez przyjaciółki chociaż 4 dni , a jak się spotakmy to nie umiemy rozdzielić XD Głupie .
4. Lubię zawierać przyjaźnie , ale niestety na niektórych źle wychodzę .
5. Nie mam szczęścia w grach karcianych, ale jak to się mówi : "Kto nie ma szczęścia w kartach, ma szczęście w miłości " <3
6. Nie potrafię pisać pamiętników , poprstu je zostawiam , większośc myśli trzymam dla siebie i nie wylewam tego nawet na papier.
7. Strasznie lubie jeść, a szczególnie podczas filmu . Film bez żarcia to nie to samo XD Ale o dziwo nie tyje, waże tylko nie całe 50 kilo o_o
MOJE NOMINACJE:
1. http://save-me-once-again.blogspot.com/
2. http://and-we-could-run-away.blogspot.com/
3. http://im-not-strong-enough-to-stay-away.blogspot.com/?zx=e8bdb743d8c112ab
4. http://klatka-dla-kolibrow.blogspot.com/
5. http://adommy-neverland.blogspot.com/
6. http://waitingtillyouwerealone.blogspot.com/
7. http://returntotheglamtimes.blogspot.com/
8. http://kreatywnosc-uczuc.blogspot.com/?zx=7f0a327854a82182
9. http://agnieszka-nessy.blogspot.com/
10. http://chained-to-you-tlumaczenie.blogspot.com/
11. http://famous-last-words-frerard.blogspot.com/
12. http://perfekcyjnaniedoskonalosc.blogspot.com/?zx=a768d122449ff698
13. http://dumnypaw.blogspot.com/?zx=1abec13551bd5d85
14. http://swiata-iluzja.blogspot.com/?zx=1770f4a041f08b8f
15. http://na-jawie-wysnione.blogspot.com/
Wybrałam blogi, które czytam i lubię ^^
wtorek, 12 marca 2013
Rozdział 1
Ah.. no więc tak:
Oto pierwszy post na tym blogu. Zaczynam pisać Adommy . Będzie trochę mało realistyczne ;) Proszę wszystkich którzy to przeczytają o komentarz , nieważne czy pozytywny czy negatywny. Chciałabym się dowiedzieć czy wam się podobało, czy nie. Jakieś uwagi, co mam poprawić. Z góry dziękuję, to mój debiut więc nie spodziewajcę się dużo. (przepraszam za błędy)
No to zapraszam !
~Till
Rozdział 1
Oto pierwszy post na tym blogu. Zaczynam pisać Adommy . Będzie trochę mało realistyczne ;) Proszę wszystkich którzy to przeczytają o komentarz , nieważne czy pozytywny czy negatywny. Chciałabym się dowiedzieć czy wam się podobało, czy nie. Jakieś uwagi, co mam poprawić. Z góry dziękuję, to mój debiut więc nie spodziewajcę się dużo. (przepraszam za błędy)
No to zapraszam !
~Till
Rozdział 1
6 rano, świąteczny
poranek... Nie mogę spać. Stoję z kubkiem kawy przy dużym oknie i patrzę jak
wielkie płatki śniegu obsypują taras domu ciotki Elen. Nie lubię świat, nigdy
nie przepadałem za jazda do tego upiornego domu gdzie zbierała się cala
rodzina. Nawet jako mały chłopiec kiedy bawiłem się z kuzynkami na dworze. Wole
zaszyć się w moim domu w LA i nie wychodzić z pod koca, dopóki to białe gówno
na dworze nie zniknie z po wierzchni ziemi.
Stoję tak od dobrej
godziny. Kawę mam już zimna, no ale i taka nie pogardzę. Kawa to kawa. Biorę
kolejny łyk i nagle widzę, tuż za oknem w gęstym lesie zarys postaci.
Przecieram oczy, bo myślę ze mój nie wypoczęty mozg płata mi figle. Ale
niestety nie; cień nawet się nie poruszył , jest tam gdzie był dokładnie przed
chwila.
Niech mi ktoś powie: Co,
do diabla, robi ten ktoś ( czy coś ) na dworze o 6 nad ranem, przy minus 20
stopniach !? A mówią ze to ja jestem nienormalny. Phi.
Spojrzałem jeszcze raz w
to miejsce, ale tam już nic nie ma. No przecież nie mogło wyparować !
Rozglądam się po całej
długości lasu, ale nic tam nie widzę. A z resztą nieważne, przewidziało mi się,
zmęczony jestem.
Dopiłem kawę i wróciłem
do pokoju, po drodze zostawiając puste naczynie na kuchennym blacie.
***
Pukanie mnie obudziło.
Niechętnie wstaje z lóżka, by uchylić drzwi. Patrzę kto zakłóca mi mój święty
spokój.
- Adam ! - ciocia - Co ty
tak długo spisz ? Śniadanie, wszyscy już czekają.
- Ehh... już. A która
godzina, ciociu ?
- No już w pól do
dziewiątej. Czekamy na dole.
Zaraz wybuchnę jak
rozkapryszona gwiazdka.
...
8:30 RANO to nie jest
późno, i wcale długo nie spałem bo aż cale 2 godziny, ale ta baba musiał mnie
obudzić.
Opieram się o ścianę i
wzdycham głęboko. Miło zacząłem dzień.
Ale i tak dobrze bo to
była chyba moja najlepiej przespana noc od dwóch dni. Co się ze mną ostatnio
dzieje ?
- No, Adam, rusz dupę.
Ponagliłem sam siebie
gdyż przypomniałam sobie o istnieniu mojego brata, który pewnie pochłonie
wszystkie naleśniki.
Idę do walizki i wyciągam
czarne rurki i szara koszulkę. Wlekę się do łazienki jak jakieś zombie, ale to
co widzą w lustrze natychmiast zmusza mnie do pobudki.
Wyglądam gorzej niż
zombie.
Wory pod oczami, włosy
przypominające gniazdo; nie licząc rozmazanego makijażu.
Zmywam czarne ślady i
ochlapuje twarz woda. Doba zabieram się za to coś na głowie.
Jeszcze tu.. trochę
lakieru, i ... Jest. Wygląda całkiem dobrze. Trochę pudru i eyeliner’a. Hmmm
... wyglądam ślicznie jak na człowieka po nieprzespanej nocy. Ok, mogę iść na
śniadanie.
Schodzę na dół i zajmuje
moje stałe miejsce pomiędzy kuzynką Cler i tym zwierzęciem – Neil’em, który
chyba juz pochłonął 6 naleśników.
- Adaś, co byś zjadł – słyszę
głos ciotki.
- Em. Naleśniki - odpowiadam
patrzą na Neil’a który jak na moją komendę chwyta w garść ostatniego naleśnika
na tym stole. Niech go szlag !
- Neil ! Nooo. – wołam
załamany waląc go w ramię.
- Czego ? - odpowiada z
pełną gębą, uwalony słodkim sosem.
- Nie martw się kochanie.
Zrobię jeszcze naleśników, sama zjem bo Neil też mi nic nie zostawił.
Kochana ciocia.
**
Po śniadaniu i dwóch kawach
jestem w stanie jakoś normalnie funkcjonować. Polazłem na górę i walnąłem się
na łóżko.
"Co się z tobą
dzieję Adamie ?”
Ouu , świetnie mój
wewnętrzny głosik się odezwał.
Albo tak mają wszyscy;
albo naprawdę jestem tak samotny że, gadam sam do siebie.
Czy ja na serio
widziałem tam tym lesie... ? Jeśli to
moja wyobraźnia to serio musza mnie wysłać do pokoju bez klamek.
"No właśnie, widziałeś
to coś, czy nie ?"
- Tak ! Mówię ze widziałem.
- wydarłem się i ukryłem twarz w poduszce. Doba dość , bo ze mną serio jest
coraz gorzej, gadam sam ze sobą. Musze sobie kogoś znaleźć.
Owinąłem się kocem i
zasnąłem.
*
- Adam ! Adam nooo !
Kto śmie mnie budzić.
- Otwórz.
Neil.
- Czego ?
- Idziemy wszyscy lepić
bałwana. - odpowiedział przez drzwi, kładąc nacisk na słowo ' wszyscy'
Czyli się nie wymigam. No
ale ja teraz nie wyjdę z mojego ciepłego łóżeczka, nie ma takiej opcji.
- Wyłaź, bo inaczej
przyjdzie wujek Oskar, a wiesz co wtedy będzie.
Cholera, wiedziałem. Za
dobrze wiedziałem.
Jęknąłem żałośnie.
Pamiętam jak rok temu nie
chciałem wychodzić żeby lepić bałwana ( taką tradycje sobie ustalili ) i wujek
przyszedł do pokoju, przerzucił mnie sobie przez plecy i wyniósł z domu. Na
koniec wylądowałem w zaspie, tylko w koszulce i w bokserkach, bo oczywiście
wcześniej spałem.
Nie miałem ochoty
powtarzać tego i w tym roku, dlatego szybko wstałem, zgarnąłem ciepły sweter i
otworzyłem drzwi przed którymi nadal stał mój brat.
- Idziemy ? - spytałem na
co on wybuchł śmiechem. Spojrzałem się tylko krzywo i zacząłem zakładać sweter.
Fajnie, utknąłem w połowie z rękoma w górze. I mój brat to wykorzystał, wiedząc
ze mam straszne gilgotki; złapał mnie za brzuch na co ja zareagowałem krzykiem.
Wygrzebałem się ze swetra i rzuciłem w pogoń z tym deklem. Goniliśmy się po
całym korytarzu dopóki go nie dopadłem i
nie powaliłem na ziemie. Tarzaliśmy się ze śmiechu. Kurcze, ja go jednak
kocham, mój mały braciszek. Zmierzwiłem mu włosy i pomogłem wstać.
Zeszliśmy na dół i zaczęliśmy
się ubierać. W tym kombinezonie wyglądałem jak bałwan, i tak też się czułem.
Wyszliśmy przed dom gdzie
wszyscy już stali i rzucali śnieżkami. Nagle poczułem jak cos wskakuje mi na
plecy a ja z moją gracją i równowagą zaryłem nosem w śnieg. Leżała na mnie moja
kuzynka - Tiffany, uwielbiałem ja, więc nie miałem jej tego za złe ale karę
musiała ponieść. Przekręciłem się tak ze teraz ona leżała pode mną a ja zacząłem
jej sypać śnieg za kołnierz.
- Adam no ! Aaaa... Złaź
ze mnie. – wołała przez śmiech.
- Nie. Jestem dopiero
minutę na dworze a już cały w śniegu, przez ciebie, więc poniesiesz karę. -
odpowiedziałem i nadal obsypywałem ja śniegiem, ale po chwili wstałem i podałem
jej dłoń.
Ulepiliśmy dwa wielkie
bałwany. Jeden był taki trochę niedorozwinięty, bo miał długi dziób, krótkie łapki
i wyglądał jak taki dinozaur. No ale budował go mój brat wiec czego się
spodziewać. Nazwaliśmy go Neilozaur na jego cześć. Drugi był normalny , ale
nikt go nie nadal mu imienia. Smutne.
Gdy wszyscy zachwycali się
naszymi dziełami ja zauważyłem z lesie znowu ta postać.
"Teraz albo nigdy,
Lambert. " podpowiedział mój głosik. No więc ruszyłem. To coś, lub ten
ktoś musi tam być.
Zagłębiałem się dalej w
las, lecz w pewnym momencie straciłem z oczu zjawę. Usłyszałem szelest z moimi
plecami. Wiedziałem ze to nie wytwór mojej wyobraźni, a ja na pewno nie byłem
tu sam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)